Seria siedmiu obrazów namalowanych wspólnie w 1938 roku przez grupę malarzy tzw. Łukaszowców oraz cztery gobeliny autorstwa Mieczysława Szymańskiego godnie wiszą w Muzeum Narodowym w Warszawie jeszcze tylko przez 1 dzień.

Łukaszowcami nazywano grupę malarzy zrzeszonych w Bractwie Św. Łukasza, wywodzących się z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem prof. Tadeusza Pruszkowskiego, odwołujących się w twórczości do malarstwa historycznego. Członkowie grupy powstałej w 1925 r. realizowali m.in. zlecenia państwowe na patriotyczne dekoracje np. na transatlantyku Batory czy stworzyli unikatowe freski w Gimnazjum Polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku tuż przed II Wojną Światową (Bolesław Cybis i Jan Zamoyski).
W 1938 r namalowali serię obrazów, które miały reprezentować główny pawilon Polski na międzynarodowej Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 r. Jak pisał Tadeusz Pruszkowski w katalogu wystawy z 1938 r., na której prezentowano prace przed wyjazdem za Atlantyk:
„Obrazy te mają na celu uprzytomnienie Amerykanom, że Polska jest wielkim Państwem o starej kulturze, nie zaś tworem nowym, powstałym po wojnie europejskiej [ I Wojnie Światowej – przypis autorki] – jak wielu w Ameryce sądzi.”

Obrazy namalowali członkowie grupy: Bolesław Cybis, Bernard Frydrysiak, Jan Gotard, Aleksander Jędrzejewski, Eliasz Kanarek, Jeremi Kubicki, Antoni Michalak, Stefan Płużański, Janusz Podoski, Tadeusz Pruszkowski, Jan Zamoyski. Jak pisze dalej w opisie wystawy z 1938 r. Tadeusz Pruszkowski, początkowo zamierzenie malowania obrazów przez najwyżej dwóch artystów zajęłoby kilka lat, zatem podjęto decyzję o stworzeniu serii obrazów wspólną pracą 11 artystów, z których żaden nie może być przypisany indywidulanemu autorowi, a jest dziełem wspólnym. Obrazy powstały we wspólnej pracowni w Kazimierzu nad Wisłą w ciągu 3 i pół miesiąca.

Tytuły obrazów pochodzące z katalogu wystawy Bractwa Św. Łukasza i innych malarzy: m. in. Tytusa Czyżewskiego, Rafała Malczewskiego i in. z grudnia 1938 r:
- Bolesław Chrobry witający Ottona III pielgrzymującego do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Rok 1000, tempera na desce – 120 x 200
- Chrzest Litwy. Rok 1386, tempera na desce – 120 x 200
- Nadanie przywileju zwanego Jedlnińskim (Neminem captivabimus). Rok 1430, tempera na desce oklejonej płótnem – 120 x 200
- Unia Lubelska. Rok 1569, tempera na desce oklejonej płótnem 120 x 200
- Konfederacja Warszawska (uchwała o wzajemnej tolerancji wyznań religijnych ). Rok 1573. Tempera na desce oklejonej płótnem , 120 x 200
- Odsiecz Wiednia. Rok 1683 – tempera na desce oklejonej płótnem, 120 x 200
- Konstytucja 3 Maja. Rok 1791. Tempera na desce oklejonej płótnem , 120 x 200

Obrazy powróciły do Polski w 2022 r. po 83 latach i wieloletnich staraniach polskich władz i negocjacjach z College Le Moyne w Syracuse w Stanach Zjednoczonych, gdzie trafiły po Wystawie Światowej, tuż przed wybuchem II Wojny Światowej.
Wystawa w Nowym Jorku, na której pokazano obrazy w polskim pawilonie, prezentowała śmiałe nowe idee i technologie: w pawilonach kilkunastu państw przedstawiano wynalazki robotyki np. robot Elektro, Le Corbusier marzył o „mieście idealnym”, świat technologicznie pędził naprzód, swoje osiągnięcia motoryzacyjne przedstawiały koncerny General Motors, Forda czy Chrysler, prezentowano futurystyczne wizje. Odwiedzający przechadzali się po mieście przyszłości Futurama – specjalnie skonstruowanym na potrzeby wystawy mieście nowych rozwiązań urbanistycznych czy transportu przyszłości.

Ameryka wydobywała się z Wielkiego Kryzysu, Polska miała za sobą 20 lat niepodległości.
My w sztuce mieliśmy Witkacego, malarzy szukający natchnienia i inspiracji w Paryżu, np. grupa – Komitetu Paryskiego (oddział krakowskiej ASP, z m.in. Józefem Czapskim, Janem Cybisem), wróciły tradycje i fascynacje polskim folklorem (Zofia Stryjeńska). Artyści z Bractwa Św. Łukasza uprawiali malarstwo historyczne.

W obrazach oglądanych dzisiaj w Muzeum Narodowym urzekły mnie kolory – jasne, czyste i wyraziste przedstawienia postaci. Początkowo trochę wydawały mi się dziecinne, w znaczeniu przekazu, który ostatecznie miał być zrozumiały dla każdego odbiorcy, wcale nie bywalca galerii, ale prostego Amerykanina być może? Uśmiechnęłam się też na widok sceny spotkania księcia Bolesława (Chrobrego) z cesarzem Ottonem III zmierzającym do grobu Św. Wojciecha – to scena ze zjazdu gnieźnieńskiego. Według kronik, Bolesław, tutaj odziany w strój książęcy, przyjął ponoć z wielkim przepychem Ottona i darował mu trzystu rycerzy. Sam cesarz szedł boso, aby dostąpić łaski za sprawą męczennika (według Kroniki Thietmara), na obrazie skromnie przedstawiony w stroju pątnika.

Zastanawiam się, dlaczego w czasach, kiedy w sztuce w Polsce i Europie na dobre zagościł modernizm, niepokój twórczy, nowe formy artystyczne, tyle się działo w środowisku artystycznym Krakowa, rozwijało się rzemiosło artystyczne, zaś na wystawie światowej „aparat państwowy” czyli politycy (pomysłodawcą był ponoć sam Józef Beck- ówczesny Minister Spraw Zagranicznych) postanowił zaprezentować średniowieczną technikę malarską, odwołując się do wydarzeń sprzed prawie 1000 lat. Ameryka w tym czasie miała już roboty, wystawę otwierał prezydent Roosvelt a przemowę wygłosił Albert Einstein. Nie jestem pewna, czy w 1939 roku tempera jajowa na desce i historia o Odsieczy Wiedeńskiej musiała trafić do serc zwykłych Amerykanów.
Wystawa ta nasunęła mi myśl, co się dzieje, gdy tzw. aparat państwowy otoczy zbyt szerokim patronatem wystawę artystyczną.
Obrazy niech wiszą zatem godnie i dzisiaj zwłaszcza przypominają nam znamienne wydarzenia z naszej historii.
Demokracja, tolerancja religijna, wielokulturowość – to wszak nasze dziedzictwo od początków naszej państwowości.
Kuratorzy wystawy: Monika Matwiejczuk i Konrad Pyzel
Organizator: Muzeum Historii Polski
Cytat pochodzi z katalogu: Wystawa Bractwo Św. Łukasza, Tytus Czyżewski, Rafał Malczewski, Eugenia Różańska, Jerzy Wolff, Stanisław Zalewski, Instytut Propagandy Sztuki, grudzień 1938.
Ona maluje