Gdy Caravaggio dostał zlecenie na udekorowanie Kaplicy Contarellich w Kościele San Luigi dei Francesi w Rzymie wizerunkiem Św. Mateusza, namalował kilka obrazów: Powołanie Św. Mateusza, Św. Mateusz z Aniołem i Męczeństwo Św. Mateusza.
Na obrazie z 1598 roku, Św. Mateusz z Aniołem przedstawił apostoła jako prostego, muskularnego człowieka, który z wysiłkiem, bo przecież jest tylko zwykłym celnikiem (poborcą podatkowym), być może niezbyt wyuczonym w pisaniu, siedzi zgarbiony nad otwartą księgą. Przy nim opierający się o niego Anioł o delikatnym obliczu z białymi skrzydłami, prowadzi rękę Mateusza, który z trudem zapisuje słowa Ewangelii. Niestety obraz nie dotrwał do naszych czasów, został zniszczony w czasie II wojny światowej i dostępna jest tylko jego czarno- biała fotografia. W każdym razie, obraz nie przypadł do gustu kardynałowi, który zlecił pracę, nie przyjął go i nie umieścił tego obrazu w kaplicy.
Caravaggio namalował zatem drugą wersję obrazu 4 lat później, w 1602 roku. Obraz został przychylnie przyjęty przez zleceniodawcę, został namalowany według ówczesnych oczekiwań i zgodnie z tradycją przedstawienia godnie tematów religijnych. Na tym obrazie Św. Mateusz to zacny starzec z sędziwą brodą w czerwonych zwiewnych szatach, wyglądający raczej jak starożytny filozof, na twarzy ani śladu wysiłku, ale bijąca mądrość. Anioł mu tylko asystuje z góry i wylicza na palcach – jakby prowadził dialog i jest na dalszym planie. Ten drugi obraz zachował się i wisi na ołtarzu w Kaplicy Cornatellich w Kościele San Luigi dei Francesi w Rzymie.

Zastanawiam się, jak bardzo oglądamy świat naszymi wyobrażeniami, zapominając, że sztuka religijna przez setki lat i wyobrażenia dawnych malarzy ukształtowały nasz dzisiejszy obraz świętych i wszystko to co, nam przekazała tradycja chrześcijańska. Jak Caravaggio pod koniec XVI wieku miał bujną wyobraźnię i starał się przebić z własną rewolucyjna wizją tematów religijnych. Do dzisiaj wizerunki świętych w sztuce i w przestrzeni kościelnej to najczęściej wzniesione oczy ku niebu, szlachetne rysy, złożone dłonie i strój nota bene zadziwiająco podobny do przedstawianych postaci rodem z antyku.
A gdyby tak Święci na obrazach nabrali trochę zwykłego charakteru, jak na niezachowanym obrazie Caravaggia, normalności, prawdziwości, chyba nic by nie stracili ze swojej świętości? Czyż nie?


Korzystałam z: Jan Białostocki, Sztuka cenniejsza niż złoto, PWN, Wydanie VII, Warszawa 2021.
Zdjęcia z Kaplicy Contarelli własne
Ona maluje, październik 2023