Opowieść noworoczna

Kościół Św. Anny - Trasa W-Z, Аимаина хикари, CC0, Wikimedia Commons
Kościół Św. Anny - Trasa W-Z, Аимаина хикари, CC0, Wikimedia Commons

Spacerując po warszawskiej Starówce w chłodny styczniowy dzień rok temu i szukając inspiracji do pracy semestralnej o zabytku, zatrzymałam się przed kościołem Św. Marcina na ul. Piwnej. Oglądając barokową fasadę, próbowałam zrobić zdjęcie tak, aby w kadrze zmieścił się cały front – co jest karkołomnym wyzwaniem i nie lada osiągnięciem, chyba, że położysz się na ziemi albo przykleisz do przeciwległej ściany ulicy Piwnej.

– Oho.., zbliża się bezdomny – pomyślałam widząc kątem oka, że zmierza w moim kierunku mężczyzna w przybrudzonym ortalionie. Zastanawiałam się czy mam drobne. Tłumiąc nagły odruch ucieczki, spokojnym jednak i opanowanym ruchem odwróciłam się, aby wejść jak gdyby nigdy nic (bo to był przecież mój cel) do mieszczącej się tuż obok galerii. Usłyszałam zbyt blisko, żeby zignorować: „Przepraszam bardzo….”

„Za późno” – pomyślałam i dłoń niechętnie zsunęła się z klamki.

„Widzę, że pani ogląda kościół, interesuje się pani?” Mężczyzna miał bladą, pulchną twarz, zażółcone paznokcie i delikatne dłonie.

„Bo widzi pani, to jest bardzo piękny kościół, ale nikt nie zwraca na niego uwagi, a pani jednak zwróciła.”

„Tak, interesuje się sztuką..” odparłam.

„A wie pani, że kościół św. Anny został zbudowany w stylu gotyckim?”

Popatrzyłam z zainteresowaniem na mężczyznę – nie, nie wiedziałam.

Kościół Św. Anny - fasada
Kościół Św. Anny – fasada, ado-NDM / fotopolska.eu, CC BY-SA 3.0 https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0, Wikimedia Commons

„Był zbudowany w stylu gotyckim, jak pani spojrzy od strony trasy W-Z, to widać przypory. Z czasem, z boku dobudowano renesansową kaplicę na planie kwadratu z kopułą, a fasada to już w ogóle klasycyzm. Kościół był wielokrotnie przebudowywany, a powstał…” – kontynuował, a ja słuchałam z zaciekawieniem.

Całą rozmowę, a właściwie mini – wykład wysłuchałam stojąc jedną nogą na schodku przed wejściem do galerii Młodej Sztuki. Kiedy weszłam w końcu do niej nie byłam w stanie się już skupić, bo chciałam jak najszybciej dotrzeć na wschodnią stronę trasy W-Z, żeby sprawdzić, czy Kościół Św. Anny ma naprawdę gotyckie przypory i ostrołuki.

Myślę o tej historii zbyt często, żeby zignorować myśl, jaką we mnie zasiała: ogląd świata zawsze zależy od punktu, w którym stoisz, możesz sto razy przechodzić obok człowieka w szarym ortalionie i zawsze widzieć w nim bezdomnego albo najczęściej pijaka (żeby chociaż alkoholika). Możesz sto razy przechodzić obok kościoła św. Anny i tylko widzieć jego czystą fasadę z klasycystycznymi kolumnami w stylu korynckim.

Nie wiem, kim był ten człowiek, ale jestem mu bardzo wdzięczna, że pokazał mi, że ważne rzeczy często są „pomiędzy”, musisz zmienić pozycję, zadrzeć głowę do góry, żeby dostrzec coś nowego. I warto czasem zatrzymać się w bocznej uliczce, zamiast iść głównym traktem. Zobaczyć człowieka, a nie tylko jego „fasadę”.

Kościół Św. Anny od strony wschodniej - pocztówka 1933 rok
Kościół Św. Anny od strony wschodniej – pocztówka 1933 rok, Warszawa, Biblioteka Narodowa

Dodaj komentarz