Jeśli akurat nie wybieramy się tego lata do Florencji, oglądanie obrazu „Historia Wirginii” Sandro Botticellego na Zamku Królewskim w Warszawie może przynieść równie estetyczne doznania jak kontemplacja sławnej „Primavery” czy „Narodzenia Wenus” w Galerii Uffizi.

W głowie być może mamy bardziej rozpowszechnione obrazy Botticellego, z postaciami o łagodnych, wydłużonych ciałach, nienaturalnie długich szyjach, subtelnych gestach i nieco smutnych obliczach.
Sandro Botticelli (1445-1510) tworzył w drugiej połowie XV i na początku XVI wieku, w epoce Renesansu, czasie, który przez wielu historyków sztuki uznawany jest za okres osiągnięcia szczytu w malarstwie, połączonego z myślą humanizmu. Nawiązywano wówczas w dziełach do antycznych wzorców piękna, odrodzonej myśli platońskiej; wtedy, acz nieco później, tworzyli Michał Anioł, Leonardo da Vinci czy Rafael…
„Historię Wirginii” Botticelli namalował w latach 1496-1504 techniką tempery na desce, najprawdopodobniej zainspirowany historią zaczerpniętą z antycznego dzieła, pięknie opowiada o obrazie ten film:
To tragiczny los Wirginii, mieszkanki starożytnego Rzymu, niesłusznie oskarżonej przez konsula rzymskiego o bycie zbiegłą niewolnicą, po tym, jak odrzuciła jego zaloty. Sąd, niesprawiedliwy wyrok, w końcu zabita przez swojego ojca, w imię wolności… Ciekawie przedstawia kontekst obrazu i historię Wirginii Dr. Mikołaj Baliszewski w artykule „PolskaTimes” – „Kobieta ofiara polityki”

Dla mnie jednak obraz „Historia Wirginii” to przede wszystkim piękne malarstwo, talent połączony z ogromną pracą malarzy renesansu (podobno Leonardo nie pozwalał malować swoim uczniom zanim nie skończyli 21 roku życia), wzbogaconą myślą, dążeniem do nadania dziełu wznioślejszych idei. Historia niesprawiedliwego wyroku, tragicznego losu kobiety, „polityka” to dla mnie tło – takie były czasy, tym być może żyło społeczeństwo Florencji pod koniec XV w., ale obraz Botticellego jest po prostu piękny: można go czytać jako obraz tamtej epoki właśnie: jest tu symetria kompozycji, jest i perspektywa zbieżna (à propos, za pierwsze zastosowanie perspektywy zbieżnej w malarstwie uważa się fresk Masacciego „Trójca Święta”,ok. 1425, Kościół Santa Maria Novella, Florencja).
Na obrazie Botticellego, pomimo tłoku i wielości postaci, zachowana jest jednak uporządkowana kompozycja, jest harmonia: oglądamy obraz od lewej strony, potem wzrok kierujemy ku centrum, następnie ku scenie na górze, aby na koniec kulminacyjną scenę zabicia Wirginii oglądać po prawej skrajnej stronie obrazu. Jest tu jasne światło, są subtelne, nasycone kolory, w głębi kolory nieco jaśniejsze, pierwszy plan – nieznacznie ciemniejsze kolory, symetrycznie rozmieszczone kolumny antyczne (takie elementy umieszczano wówczas jako tło sceny), jest w końcu „akcja i dynamizm”. Tragedia antyczna i katharsis? Może.
Właściwie żadna z postaci nie patrzy na nas wprost, oprócz.. czarnego konia po prawej stronie obrazu. Jest uczestnikiem kulminacyjnej sceny zabicia Wirginii, ale czy biernym? Według mnie – nie. Ta scena zabicia córki przez ojca i uwolnienia jej w jego mniemaniu, od hańby, jest najbardziej dramatyczna. Symboliczne spojrzenie zwierzęcia patrzącego bezpośrednio na nas: być może Ty też jesteś uczestnikiem tej historii, nie tylko widzem?
Botticelli mówi: Czy taka jest właśnie cena wolności? Piękna historia.
Florencja i „Primavera” jeszcze poczekają.
Wystawa czynna na Zamku Królewskim w Warszawie do 18 września 2022r.